poniedziałek, 7 grudnia 2015

Ile jeszcze ?

Po raz kolejny mam dosyć, który to już raz z rzędu? Ten rok był dla mnie naprawdę trudny a jeszcze się nie skończył. Jeszcze tylko 24 dni do nowego roku. Ciekawe co on mi przyniesie. Póki co nie szukuje postanowień, na nowy rok bo i po co ? Jestem zmęczona wszystkim, stres mnie zjada. Dzisiaj mam koło z matmy które na bank uwale u naszego profesorka. Znając jego to nawet do poprawy nie dojdzie i oczywiście jak co wykład będzie nami zażenowany. Lubię studia, lubię ludzi w mojej grupie, ale matematyki za żadne skarby nienawidzę. Po co szłam na inżynieryjny kierunek skoro matma będzie wszędzie? Nie wiem widocznie ambicja w stosunku do wiedzy mnie przerosła.

Wczoraj nie wytrzymałam, znowu w domu relacje się psują. Nie mam trzymającej się rodziny i nie mam jej też we własnym domu. Czuje się bezsilna i bezradna na wszystko co się dzieję. Jestem słaba jak ojciec. Zawsze sobie obiecywałam być lepszym człowiekiem, silnym, który daje radę ze wszystkim a jestem życiowym tchórzem. Załatwienie sprawy w dziekanacie przyprawia mnie o stres. To jest przykre, żeby codzienne sprawy wywoływały stres spowodowaną, jaki będzie człowiek do którego idę załatwić sprawę ?

Nawet chłopak ostatnio stwierdził, że jest mi obojętne co dla mnie robi, a robi naprawdę dużo i nie jedna dziewczyna by mi go pozazdrościła. Wiem to. Nigdy nie przypuszczałam, że ktoś oprócz mamy będzie chciał się mną tak opiekować, wspierać w każdej sytuacji, pocieszać i przynieść chusteczkę i czekoladę kiedy trzeba. Naprawdę w głębi duszy dziękuję Bogu za każdy dzień związku i tak cholernie się boję, że nić łącząca nas obojga się kiedyś rozerwie. Nie chce nawet dopuszczać myśli, że kiedyś tak może się stać.

Co do postanowień adwentowych, zdążyłam przestać przeklinać (przynajmniej na głos), staram się ograniczać słodycze, ale trudno ograniczać kalorie, gdy co tydzień mama mi szykuje wyprawkę na studia, a nie mam serca tego wywalić. Czemu, żeby zdrowo się odżywiać trzeba wydawać aż tyle pieniędzy, czemu życie w tym kraju jest takie drogie?

Pomimo moich wewnętrznych dramatów miałam jeden miły dzień. Poszłam do kina na Igrzyska Śmierci na ostatnią część Kosogłosa. Najbardziej z filmu wywarła na mnie muzyka. Zaczęłam też czytać książki Igrzysk. Na szczęście pierwszej części filmu ledwo co pamiętałam innych nie oglądałam, więc nie mam z góry narzuconego obrazu stworzonego przez film, gdy czytam książki. Książka ogólnie mnie porwała, lekko i szybko się nią czyta. Teraz zabrałam się za drugą część.






środa, 25 listopada 2015

Restart December

Dzień dziwnego humoru się kończy. Za dużo myśli przenika mój umysł, gdy za długo jestem sama tak się dzieje, że zaczynam świrować. Ale chce zacząć wszystko od nowa. Za cel obrałam sobie grudzień. Przed wigilią chce spełnić kilka postanowień, m.in.:

- w piątki nie jem mięsa (post),
- ograniczam słodycze do minimum,
- zdrowo się odżywiam, zażywam suplementy,
- pieniądze przeznaczam jedynie na najpotrzebniejsze rzeczy, tj. prezenty czy korepetycje,
- nie przeklinam

Zacznę też spożywać posiłki do 1400 kcal wliczając wszystko. Niestety o treningi ciężko, gdyż mieszkając z dwoma współlokatorkami ciężko o prywatność a ćwiczenie przy nich mnie krępuje ;/ będę musiała znaleźć inny sposób. Dodatkowo zabieram się za siebie na maxa jeśli chodzi o studia, choć wbrew pozorom idzie mi bardzo dobrze jak na razie, oby tak dalej.
Macie pomysł co można kupić chłopakowi pod choinkę? :)

czwartek, 12 listopada 2015

Wieczny strach

Mam ten blog, ale powoli nie wiem o czym tu pisać, o kolejnych niepowodzeniach? Pewnie się już wam przejadły. Chciałabym być przykładem, wzorem, motywacją, tymczasem sama jej szukam, nawet w kubku z herbatą. Dobra kawa to moje uzależnienie i drugie imię ;)

Wczoraj były Marcinki, więc poszłam z chłopakiem na festyn i tak ZJADŁAM tą bombę kaloryczną, bo po prostu ten smak mnie uzależnia. Na szczęście to święto jest tylko raz w roku. Było kolorowo, głośno i na swój sposób magicznie. W ramach święta również było otwarte Centrum Kultury ZAMEK, w którym chętnie obejrzałam wystawy i zwiedziłam każdy możliwy kąt. Jednak malowanie zielonych kwadratów na płótnie nigdy mnie nie przekonywało i nazywanie tego sztuką jest po niekąt ironiczne, ale to tylko moje zdanie i nie zamierzam go nikomu narzucać :) Gustuje w widokach, pocztówkach, panoramach i mocnych ujęciach. 

Ciężko mi jeść zdrowo skoro odżywiam się bardzo nieregularnie. Wieczna bieganina z wykładu na wykład, natłok pracy i pędzący czas stają się powoli nie do okiełznania, ale muszę dać radę. Czytam Wasze blogi, zwłaszcza Cappie i podziwiam jej upór i wytrwałość w szkole. Żebym ja taki miała na studiach, a za dwa miesiące sesja zapuka do mych drzwi, a raczej ja do niej jak wejdę ubrana na galowo z przerażeniem w oczach i długopisem w dłoni. Muszę dać radę, po prostu muszę ! Nie po to rodzice łożą na mnie ciężkie pieniądze by to zaniedbać, a jak każdy rodzic pragną dla mnie lepszego wykształcenia i dobrych warunków na start. Ostatnio zaintrygował  mnie pewien artykuł jednej z blogerek (nie reklamuje go w żaden sposób, po prostu jestem wiernym czytelnikiem) o tym, że my nie jesteśmy zależni od życia tylko ono od nas. (klik) Jest w nim dużo prawdy i powoli przymierzam się by działać w tym kierunku. Chcę po prostu szczęśliwego życia z chłopakiem u boku, zdanych studiów i dobrych perspektyw na przyszłość. 

Tymczasem czekają na mnie granice funkcji (o zgrozo czemu urodziłam się lamą z matmy ?!) i szukanie szczęścia w obiedzie. 


Zakochałam się !



poniedziałek, 19 października 2015

Nowy start

Czas na studiach leci mi niesamowicie szybko. To za sprawą wiecznej bieganiny od budynku do budynku oraz dobrych znajomych. Jednak nie do końca potrafię się odnaleźć w nowym świecie, nowym systemie, mieście. Mam nadzieję, że za im czas będzie szybciej leciał tym będzie lepiej. Próbuję ogarnąć matematykę, która zawsze była dla mnie czarną magia. Przynajmniej kolokwium z chemii zdałam bardzo dobrze. Oby to był dobry znak na przyszłość.
Co do diety to się nie wypowiadam. Staram się odżywiać zdrowo, lecz na mieście jest za dużo pokus w postaci promocji i kuszacych zapachem budek i restauracji. Spróbuję wyrzucić słodycze całkiem z menu i zostać przy owocach. Nie wiem czy znajdę czas by ćwiczyć, a wstydzę się niestety robić to przy moich współlokatorkach.
Znacie może jakaś dobra aplikacje licząca kalorie? :)

piątek, 9 października 2015

...

Coraz bardziej nie ogarniam świata i jakimi on rządzi się wartościami. Uświadamiam sobie że z każdym upływającym dniem wyobrażam sobie go całkiem inaczej a potem ta otoczka pryska w mgnieniu oka. Siedzę na uczelni i znowu mnie atakuje uczucie paniki i pustki. Mam ochotę tylko powiedzieć: ja pierdole, co ja tu robię. Wybrałam kierunek i nie wiem czy dobry wybrałam, czy się w nim odnajdę. Tysiące pytań przewija się przez mój umysł. Czemu ja mam taki problem ze znalezieniem przyjaciół?  Nawiązanie kontaktu przyprawia mnie o zawrót głowy, do każdego kontaktu przywiązuje maksimum uwagi. Tylko po co? Nie jestem ani błyskotliwa, odważna, nie mam gadane. Naprawdę się dziwię jak odnalazłam miłość. Tak mogę już odważnie powiedzieć że to jest miłość i czuję ja mocno. Chyba tylko ona trzyma mnie przy życiu... Serio. We wszystkim widzę bezsens istnienia, czuje że moje życie nie jest mi potrzebne. Ktoś o wiele lepiej by je wykorzystał, wiem to. Ja się wszystkiego boję i niestety nie umiem żyć każdym dniem i każdą sekundą. To nie moja bajka, nie mój raj. Dla każdego Pan Bóg ma plan, tylko czemu ja nie mogę poznać mojego?  Czemu stworzył mnie z taką naturą dzikusa, lub czemu ja się nim po prostu stałam?
Co do wagi nie wiem, czy stoi czy skacze, chwilowo zatrzymała mi się woda w organizmie to pewnie wzrosła. Muszę zagospodarować czas by ćwiczyć i mniej jeść a z tym ostatnio kiepsko. 

sobota, 3 października 2015

Nowy etap

Zostałam przywitana w gronie społeczności studenckiej. Wrażenia?  Jestem trochę zszokowana i próbuje się przestawić na nowy tryb jakimi są studia i jak wszystko się odbywa. Zaczynam panikować przed każdym kolokwium. Fizyka i matematyka mnie najbardziej przerażają. Ale wiem, że muszę dać radę. Muszę być silna. Skoro zdałam prawo jazdy to i zdam studia. Muszę nie mam innego wyboru. Przeraża mnie też fakt ile pieniędzy tam idzie. Tu zakwaterowanie, tu jakieś jedzenie, tu bilety. Muszę jakoś się ogarnąć z finansami i jeść. Muszę znowu zacząć jeść normalnie. Nie głodzę się spokojnie. Ta bieganina po prostu powoduje ścisk żołądka i nie mam kompletnie ochoty nic jeść mimo, że wiem, iż powinnam. Mam nadzieję na lepszą przyszłość. Znowu czuje się szczęśliwa dzięki swojemu chłopakowi i mamie.

Co do akademika jedna impreza. Przypomina trochę Woodstock w jednym budynku. Mam tylko nadzieję, że trochę te imprezy ustaną i będę mogła się wyspać. Dobrze, że trafiłam na w porządku współlokatorki :)


zakochałam się *_*

sobota, 19 września 2015

Na noc

Siedzę właśnie z szklanką piwa i nagle naszło mnie na wywody. Spokojnie ludzie nie jestem pijana, no może lekko podchmielona, wybaczcie ten stan. Właśnie sobie uświadomiłam jak najdłuższe wakacje życia zmarnowałam na nic. Najpierw byłam zajęta pracą, a potem ? Nie mam pojęcia. Robieniem za kurę domową, oglądaniem serialu i wychodzeniem bez celu. Pochłonęły mnie rzeczy tak błahe, że nie miałam czasu zająć się samorealizacją. Przestałam ćwiczyć, nie szukałam nowości muzycznych, mało czytałam ambitnych książek, nie rysowałam, nie robiłam zdjęć. Całe wakacje zmarnowane na bezsens bytu. Został mi ostatni tydzień wakacji i ja się kurww zastanawiam co ja zrobię, jak go wykorzystam jak pewnie na studiach nie będzie czasu. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i odnajdę się w tym całym chaosie. Muszę. Nie mogę się cofać i wiecznie szukać wygodnego kąta, a potem żałośnie się usprawiedliwiać przed sobą. Nie tędy droga. Tylko gdzie odnaleźć właściwą ? 

Odpocznijmy, połóżmy się, zapomnijmy


Po co ludziom są te wszystkie portale społecznościowe, którym jedynym celem jest pochwalenie się obiadem czy nowymi butami? Dobra ok, sama mam Instagrama, ale dla mnie to jest totalny bezsens. Jedynie co mnie interesuje tam to ciekawe fotografie różnych zakątków świata, tyle. Nie mogę pojąć tej całej pogoni za fejmem i upublicznianiem swojego życia, które w rzeczywistości jest tylko kreowane dla mas, by dać poczuć szale chwilowej sławy i dać o sobie znać. Ale ja nie o tym.

Zazdrość to najgorsze uczucie jakie mi towarzyszy od lat. Po prostu go nienawidzę. Sama jestem przykładem na to jaka potrafię być zazdrosna tylko głęboko to w sobie kryje. Ta ma świetne buty, tamta telefon, ten samochód, inna figurę, albo wolność. Przez średnio zamożność w mojej rodzinie nauczyłam się chyba tylko zazdrościć, ale z drugiej strony doceniam to co mam, bo nie jedna osoba sobie może pomarzyć o tym, że mam wspaniałą mamę, mam wybór co na siebie włożyć i mam miłość. Powinnam o to walczyć. Uświadomiłam sobie, że w szczególności jestem zazdrosna o jedną osobę, tylko dlatego, że ona mogłaby dać mojemu chłopakowi coś czego ja nie mogę. Bezgraniczny czas i pełen luz bez zmiartwień. Długo się zastanawiałam, gdzie może leżeć tu przyczyna, aż nagle pewnej nocy mnie olśniło. Sam widok doprowadza mnie do szału, ale muszę z tym walczyć i nauczyć się żyć !

Co do diety... Kiepsko. Na szczęście zaczyna się nowy rok, na studiach będę mogła jeść co chcę i ile chcę, co mnie bardzo satysfakcjonuje :) Byłam też u lekarza, gdyż przez ostatni miesiąc miałam nie miłe dolegliwości żołądkowe. Pogorszył mi się stan refluksu. Teraz muszę brać jakieś tabletki i ograniczyć spożywanie niektórych produktów, np. mocnej herbaty, kawy, mięty, czekolady, tłustych potraw, pomidorów, roślin cebulowych. Wszystko co uwielbiam i jest zdrowe. Na szczęście nabiał np, mleko jest bardzo wskazany. Mam nadzieję, że stan żołądka się polepszy bo inaczej sobie go osobiście wyrwę >.<

Z całej listy zmartwień i problemów są też plusy. Pierwszy to to, iż zdałam nareszcie egzamin na prawko i jestem przeszczęśliwa. W końcu nie będę musiała więcej się patrzeć na te mordy z WORD'u i wydawać tam więcej pieniędzy. Czuję ogromną ulgę, zwłaszcza że w moim WORD'dzie wg statystyk jest najgorsza zdawalność w Polsce. 
Drugim plusem jest to, że kupiłam sobie wymarzone Martensy. Teraz muszę nauczyć się w tym chodzić :D

piątek, 4 września 2015

Bezsenność to kuzynka depresji

Kolejna nieprzespana noc się szykuje. Nie mogę się uspokoić, ale wiem że musze. Za dużo myśli przelatuje przez mój umysł. Czuje się jakbym stała na desce pośrodku oceanu i szukała czegoś. Jak można czuć panikę a jednocześnie spokój? Jestem jednocześnie głodna i najedzona. Zmęczona a energiczna. Przerażona a przygotowana na porażkę. Myślałam, że kiedy całkowicie wyrzucę Boga ze swojego życia poczuje się wolna od wszelkich zakazów. Jednak tak to nie działa. Czuje pustkę. Słyszę głos, który mnie woła do Niego. Czasem mam wrażenie, że czuję jego rękę na moim ramieniu i przekazuje mi spokój. Chciałabym w to wierzyć, że nie jestem pozostawiona sama sobie.

Mam dosyć obiecywania sobie, że będzie dobrze. Nie oszukujmy się. Nie będzie. Nigdy nie jest. Ale w głębi serca za każdym razem wierzę, iż jednak będzie. Czy złudna nadzieja stanie się prawdziwą?

Mam dosyć krążyć w labiryncie bez wyjścia, w którym zataczam tylko koła. Wyjście musi się znaleźć, wierzę w to. Podobno im więcej znosi człowiek tym jest odporniejszy w późniejszym życiu. Ja się zastanawiam czy nie można wziąć sobie wolnego od kłopotów i zmartwień.

Musze się zorganizować, potrzebuję kontroli nad swoim życiem. Potrzebuję tylko siły i chęci by walczyć sama z sobą. Musi wygrać lepsza ja! Nie chodzi tu tylko o chudość czy wyimaginowaną perfekcje, której nie ma, nie było i nigdy nie będzie. Nie będę siebie okłamywać i ukrywać przed sobą, że mam słomiany zapał, a postawione sobie życzenie zostaje po raz kolejny niespełnione przez moje lenistwo. Potrzebuje w tej walce Was moje kochane. Dzięki waszemu wsparciu czuje się o niebo lepiej. Dziękuję wam za każde dobre słowo skierowane w moją stronę. :)

czwartek, 3 września 2015

2:00

2:00 na zegarku, a ja dalej nie śpię. Serce wali mi jak szalone, żołądek mnie ściska i jest mi niedobrze. Nie mam powodów do nerwów oprócz zbliżającego się egzaminu (którego i tak pewnie nie zdam, a moje pieniądze pójdą w błoto 😣).

Potrzebuję znaku do działania, czegoś co mnie na nowo wskrzesi. Gdzie jest ścieżka, którą powinnam podążać? Mam jeden wielki zamęt w głowie. Cała w środku krzyczę. Jestem zmęczona, a jednocześnie nosi mnie z kąta w kąt😢. Nie mogę nawet pozbierać myśli by napisać sensownego posta. Nie jestem w stanie się zorganizować a co dopiero mam powiedzieć o diecie? Będę się starać. Muszę. Muszę walczyć o siebie i swoje cele, muszę być silna. Inaczej zbzikuje do reszty.😱

sobota, 22 sierpnia 2015

Thinking

Czemu zazdrościmy ludziom rzeczy których tak naprawdę nie potrzebujemy bądź potrzebujemy na chwile, a potem o nich zapominamy? Nowe ciuchy, telefony, perfumy. Czujemy się lepsi od innych, gdy je posiadamy. Ale czy to jest recepta na prawdziwe szczęście ? Z ekranów komputerów i telewizorów atakują nas przesłodzone koncepcje czynienia naszego życia lepszym i bardziej komfortowym. Noś to, kup to, tego nie rób, bądź fit, odżywiaj się zdrowo, recepta na szczęśliwy związek, wylecz się dzięki temu. STOP !!! Gdzie odnaleźć w tym wszystkim równowagę i harmonie w zgodzie ze swoim funduszem i własnym ja ? - taka mała anegdota, a raczej przemyślenia niepoprawnej osobowości. 

Za tydzień rozpoczynam ćwiczenia i zmieniam swoje odżywianie na lepsze i zdrowsze. Jeśli mam przyjąć kalorie to niech chociaż będą pożywne i korzystne dla mojego organizmu. Ostatnim razem się udało, to i niech teraz się uda. 

W związku panuje poprawa, ale jednak nie jest to co było wcześniej. Jak to się dzieje, że staje się obojętna i chłopak przestaje mnie pociągać bo w sobie coś zmienił ? To jest chore, dosłownie i w przenośni. Mam nadzieję, że długo to nie będzie trwało bo sobie coś zrobię. Z nami źle, bez niego jeszcze gorzej. Muszę przetrwać to, jak każdą pierdoloną próbę sił daną mi w tym pieprzonym roku,

Przefarbowałam włosy na śliczny kasztan, i w końcu moje włosy mi się podobają. Dodały mi charakteru i jestem bardziej wyrazista. I kupiłam sobie nowe buty (klik) Szałowe :D Mama mówi na nie traktory XD Przynajmniej dodają mi centymetrów do mojego metra sześćdziesiąt :) 

Jutro jadę nad morze, mam nadzieję że będzie pogoda i to będzie udany dzień :)

sobota, 15 sierpnia 2015

Dość

Mam dość, kurwa po prostu mam wszystkiego dość. Nie mam gdzie uciec, ani z kim porozmawiać. Jestem na skraju wykończenia, że dziś mi się śniło że nawdychałam się czegoś, żeby tylko zasnąć i się nie obudzić. Nawet we śnie chce umrzeć. Co jest ze mną  nie tak ? Chłopak mnie niedługo rzuci, prawa jazdy nie znam, na studiach sobie nie poradzę, nie mam siły już pracować. Po prostu wymiękam. Czemu znowu wszystko jak się wali to wszystko na raz i konkretnie. 

Podobno każdy człowiek jest samotną wyspą, a most jest więzią łączącą te wyspy. Każdy buduje swoją część, by most był cały i mocny. Mój się kurwa zaczął kruszyć i nie jestem w stanie tego powstrzymać. Każdego dnia próchnieje każda belka, a lina zaczyna nitka po nitce się rwać. 
 Załamuje się z błahych powodów. Jak to się dzieje, mój chłopak obciął włosy na zapałkę, znowu przypomina mi byłego znowu mnie on odrzuca i boli mnie jak na niego patrze. Automatycznie mnie nie pociąga, mam ochotę uciekać. Co się ze mną do jasnej cholery dzieje? Mam dosyć tego bólu. Cała w środku krzyczę.

Raz tyje, raz chudnę, waga mi skacze jak szalona. W pracy spalam kalorie, bo ciągle stoję albo się ruszam, wykonuje dużo skłonów, potem mi kręgosłup wysiada i nie mam siły na nic. Od września wracam do ćwiczeń i kalorii, od października będę jadła tylko to co mi się podoba, nie będę musiała słuchać ile jadłam i czego nie zjadłam. Będę w końcu miała figurę marzeń i 47 kg na wadze. Może w końcu ruszę do psychologa. Zobaczymy. 

Póki co mam ochotę zniknąć i zapaść się pod ziemie, schować w ciepły kąt i nie wychodzić z niego, albo rzucić się pod pociąg. Whatever.

https://www.youtube.com/watch?v=MyZ3e16C3Eo

niedziela, 9 sierpnia 2015

Potrzebuje stabilizacji, potrzebuje umiaru, potrzebuje czasu, potrzebuje chęci, potrzebuje siebie...



środa, 5 sierpnia 2015

Coś i nic

Żyje i byłam na Woodzie ! O mało bym się z chłopakiem nie spóźniła na pociąg powrotny ale taksówka uratowała nam życie XD Festiwal udany nie powiem, tylko kim kurwa byli ci ludzie w obozie ? Widzę, że te miejsce jeszcze nie raz mnie zaskoczy, tak samo jak pogoda. Życie jest jak pogoda, zmienne jak w kalejdoskopie co mnie porządnie wkurwia. Przepraszam za wulgaryzmy, muszę się wyrzyć na klawiaturze. Praca na drugiej zmianie w tym upale to nie jest najlepszy pomysł, ale hajs musi się zgadzać, tak samo jak ilość jebanych profili przerabianych na czas.

Wszystko mnie jebie, nawet pani zakładająca mi konto w banku nie potrafi dobrze z dowodu przepisać mojego nazwiska >.< A już się cieszyłam nową kartą i kontem. Ja zawsze mam do wszystkiego takie szczęście, że zanim coś załatwie to minie wieczność. A co ponabijajmy się  z mojej osoby durny losie.

Cały czas pretensje, że zamykam się w skorupie, jak tylko każdy mnie obgaduje w rodzinie i sieje niestworzone rzeczy. Dobrze jeszcze, że w domu nie panuje pseudokatolicyzm, tylko zrób-to-nizm.

Niszcze wszystkie dobre relacje, czego ja kurwa oczekuje ? Gwiazdki z nieba, czy wygranej w Lotka ? Wrócę i napisze coś bardziej składnego i ogarniętego. Łapcie zdjęcia












wtorek, 28 lipca 2015

:)

Znowu długo mnie nie było, pomimo że miałam tyle wolnego czasu. Ale czytam Was. Ostatnio życie niesie wiele niespodzianek. Nie jest źle ale też nie najlepiej. 

Dostałam się na studia na inżynierie środowiska w Poznaniu. Nowe miasto nowi ludzie, nowe doświadczenia. Wszystko jest tak odległe a jednocześnie bliskie. Boje się nie ukrywam co. Ale głowa do góry za kilka dni Woodstock <3. Niestety nie będzie mnie na pierwszym dniu, gdzie będą najlepsze koncerty ale jednak jadę. Niesamowicie się ciesze, uwielbiam tą atmosferę szalonych i wolnych ludzi, zatłoczonych ulic, muzyki w tle. W sobotę minie rok związku, nawet nie mam pojęcia jak ten czas zleciał. Mam nadzieję, że będzie festiwal będzie równie udany co w tamtym roku, MUSI. Ubiorę się w czarne ciuchy albo w kwiatki i będę chodzić z bananem na twarzy. 

Kupiłam sobie farbę do włosów z L'Oreal'a: Prodigy o kolorze kasztanu. Mam nadzieje, że kolor wyjdzie pomyślnie. Potrzebuje zmiany, chociaż takiej. 

Nadal pracuje i zamierzam jeszcze przez miesiąc, a potem dokończę prawko. Muszę w końcu to zdać, nie ma bata. Nie sądziłam i tak, że tyle czasu wytrzymam w tej robocie, ale pieniądze są mi potrzebne. Potrzebuje kontroli...


poniedziałek, 22 czerwca 2015

22.06.20015

Żyje,  choć czy słowo żyje jest dobrym określeniem.  Jestem mimo,  że nie pisze zbyt często,  czasem nie wiem o czym,  a czasem nawet wstyd mi się żalić na blogu,  a przecież po coś on w końcu jest.  Czytam Was codziennie,  jednak mało komentuje,  nie wiem czemu.  Mam wrażenie,  że poprzedniczki Waszych komentarzy mnie ubiegają w myślach i nie chcę pisać tego ponownie. Może to głupota,  może brak pewności. Jednak każda osoba jest tu anonimową cząstką społeczności internetowej,  która jest dla Nas ważna,  nie ważne czy w większym czy w mniejszym stopniu.
ZNALAZŁAM PRACĘ!!! Dzisiaj był pierwszy dzień organizacyjny,  jutro przechodzę do obowiązków.  Nie ukrywam,  że się boję. To jest moja pierwsza praca,  pomimo że nie jest jakimś szczytem moich marzeń to zawsze pieniądz się przyda,  zwłaszcza przed wyprawką na studia. Meh... Studia,  o czym ja marzę jak mam przeczucie,  że za tydzień się pewnie dowiem,  iż nie zdałam matury,  np. przez taką matmę.  Cholernie się boję,  że zawiodę rodziców,  bliskich i siebie. Boje się tego wstydu. Nerwy mnie zjadają. Życie przynosi coraz to nowe sytuacje. Czuję, że ten rok jest jednym z najodpowiedzialniejszym rokiem w moim życiu. Niby się ciesze bo chciałabym uciec z pod parasola rodzicielskiego,  lecz strach i obawa przed nieznanym zgniatają mnie. 
Co do wagi,  boję się zważyć. Czuje,  że przytyłam może nie dużo, część to woda po okresie, ale straciłam motywację do ćwiczeń. Przynajmniej 8 godzin pracy pomoże mi stracić na wadze bądź nie.  Muszę zacząć lepiej organizować mój dzień, lecz ktoś mądry kiedyś powiedział: Powiedz Panu Bogu o swoich planach,  a zaśmieje Ci się w twarz.
Trzymajcie kciuki,  bądźcie silne :)

wtorek, 2 czerwca 2015

Okno na świat

Siedzę sama od kilku godzin w ciemnym pokoju i patrze się beznamiętnie w ekran komputera, przeglądam tumblr'a i nagle wszystkie posty stają się obojętne, a nawet irytujące. Nie mogę spać, coś mnie trapi, sama nie wiem co, W brzuchu burczy, pomimo udanego bilansu czuje, że zjadłam nie to co powinnam. OD JUTRA NOWY START!!!

Depresja to dziwka, ale mnie nie opuszcza. Czuje się samotna. Nie umiem z nikim rozmawiać, przyjaciółka mnie nie rozumie, bo albo patrzy przez różowe okulary, albo boi się moich problemów. Chłopak z całych sił chce mi pomóc, ale pewne sytuacje zmuszają mnie, by wszystkiego mu nie mówić, ale o tym wie i przyjął to spokojnie.

Nie lubię swojego ciała, duszy i życia. Czuję bezsens istnienia. Życie nie przynosi mi satysfakcji, duszę się w nim. Nie potrafię czerpać radości z czegokolwiek, jakby zostały wyssane ze mnie wszystkie dobre uczucia. Zamknąć się jest łatwo, trudniej już wyjść. 

Spoglądam w lustro i widzę całkiem obcą osobę, która chce się wydostać z tej pułapki kości i mięśni. Oczy znowu są szare, a spojrzenie nieobecne. Świat pędzi, a ja mam wrażenie, że się cofam i przed czymś uciekam. Prawdę mówiąc boję się życia, miejscami go nienawidzę. Czemu Bóg skazał mnie na prześladującego mnie i moją mamę pecha, oraz na pewne sytuacje życiowe, które są tylko starą, ale nie chcącą się zagoić i wiecznie zaognioną raną ? Mam dosyć wystawiania mnie na próby, bo i tak oblewam każdy egzamin, Tracę szacunek do siebie i swoich czynów. 

Chcę uciec, ale droga prowadzi donikąd. Przed Depresją, Samotnością i Jedzeniem nie da się uciec.

Jakie jest moje przeznaczenie ?
 Która droga jest moją?
 Czy szczęście to dar czy tylko stan umysłu, zrządzenie losu ? 


niedziela, 24 maja 2015

Nie ma nieba

Koncert happysadu był przepiękny. Ile energii biło przez głośniki, ale entuzjazmu nowej płyty mało kto podzielał. Ale dziękuję za zdarte gardło i za to że najbliższa osoba mojemu sercu mogła mi towarzyszyć. 

Trochę opuściłam się w diecie i ćwiczeniach, ale do poniedziałku zamierzam to nadrobić. Widzę pierwsze efekty, ale czekam aż woda po okresie ze mnie zejdzie (jak ja tego nienawidzę). 

W domu ostatnio za dużo sprzeczek. Nie wyrabiam psychicznie, co raz bardziej się martwię tym, że nie znajdę pracy na wakacje, nie zdam matury i nie pójdę na wymarzone studia ;< Ogólnie tracę wiarę w siebie, nie potrafię się odnaleźć wśród nowych ludzi, boje się braku akceptacji, ogarnia mnie lęk. Tak bardzo się zmieniłam, że boję się wpraszać tam gdzie sobie wmawiam, że mnie nie chcą.

Zdałam polski ustny, ale nie jestem zadowolona z siebie, gdyż wylosowałam pytanie związane z stylizacją, więc nie mogłam się popisać. Czuję, że zawiodłam nie tylko siebie ale też mamę. A jeszcze przede mną wyzwanie by znowu podejść do egzaminu i zdać te cholerne prawo jazdy. Uwielbiam jeździć samochodem, ale ile można oblewać. Czy WORD nie potrafi nakarmić się tymi wszystkimi pieniędzmi. Czuję frustracje, że chcę coś osiągnąć a nie mogę. Mam dosyć tego, że każdego tylko rozczarowuję. 

Tracę powoli wiarę w ludzi i wiarę w Boga, jestem przez ostatni czas naznaczona pechem i szczerze mówiąc mam dosyć przechodzenia przez okresy próbne mojej wiary, bo życie mi się co raz bardziej pierdoli. Ile to wszystko ma jeszcze zamiar trwać ?!

Nie, bo tu nie ma nieba
Jest prześwit między wieżowcami
No, a serce to nie serce
To tylko kawał mięsa

No, a życie, jakie życie?
Poprzecinana linia na dłoniach
A Bóg? Nie ma Boga.
Są tylko krzyże przy drogach

niedziela, 17 maja 2015

Nowa droga do celu

Realizuje mój plan 1400 kcal i nie jest źle. Jestem nawet z siebie zadowolona. Jedynie co mnie denerwuje, że tyle smacznych i zdrowych produktów ma tyle kalorii. Czasem ciężko jest utrzymać bilans mimo, że wyrzuciłam słodycze i ratuję się gumą do żucia. Staram się codziennie ćwiczyć Skalpel. Moja forma nie jest najlepsza ani najgorsza. Poprawiłam sobie humor zakupami, gdzie zaopatrzyłam się w spodnie, bluzkę i bluzę. 
Psychicznie jest gorzej, pomimo małych efektów, które zauważyłam jest nie tak kolorowo jakbym tego chciała. Mam ochotę na przemian płakać i się śmiać. Najlepiej mi jest gdy siedzę sama w domu w dresie z herbatą i książką, gdzie nikt mi nie psioczy nad głową. Po nocach śnią mi się koszmary. Ogólnie czuję się jak wieloryb i zdaje sobie sprawę ile czeka mnie wysiłku by wyglądać szczupło, bez boczków na biodrach, po wewnętrznej stronie ud i nie będę mieć takiego nijakiego tyłka. Jedynie co mi się podoba to zgrabne nogi i chude ręce, których zawsze ktoś mi zazdrościł.

Potrzebuję siły do walki !
 
Za 7 dni happysad <3


środa, 13 maja 2015

Każda chwila to szansa, by wszystko zmienić

Mało ostatnio Was u mnie, a szkoda bo potraficie motywować jak nikt inny.
Co u mnie ? W piątek matura z chemii. Boję się ? Trochę, mniej niż matematyki. Dalej szukam pracy dalej bez skutku.

Rozpoczęłam moją małą metamorfozę. Jak wcześniej wspominałam od maja zaczynam ćwiczenia. Od poniedziałku rozpoczęłam moją walkę z wrogiem nas wszystkich jakim jest tłuszcz. Ćwiczę skalpel Chodakowskiej, albo jeżdżę godzinę na rowerze. Staram się uważnie zwracać uwagę na to co wkładam do ust i ile. Przyznam szczerze, że po tak długiej przerwie od nie jedzenia jest mi trudno do tego wrócić, ale moją motywacją są te wszystkie inspiracje i Wasze podejście do sprawy. Nie chcę się głodzić na siłę, ponieważ moje zdrowie na to nie pozwala. Mam częste migreny, a nie zjedzenie śniadania powoduje u mnie brak energii i bóle głowy. Wyrzuciłam słodycze i białe pieczywo, zastąpiłam je nabiałem, chlebem żytnim z otrębami i dużą ilością warzyw i owoców. Nie jest mi łatwo całkowicie zmienić wszystko w jadłospisie, ponieważ mama przyrządza obiady, a czasem nie należą do najchudszych ze względów na brzydką płeć w moim domu. Na szczęście mam brata, któremu mogę oddać wszystkie słodycze. Trudno mi całkowicie zagłuszyć głód. Póki co żuję gumę i staram się dużo pić herbary z cytryną, bądź wody. Niestety nie potrafię zrezygnować z cukru w kawie bo inaczej tego się nie da pić :D To moje małe uzależnienie.  

Moim celem jest zrzucenie 3 kg i systematyczne ćwiczenia. Ograniczam posiłki do 1400 kcal, lecz jem ich i tak mniej.



wtorek, 5 maja 2015

Trzy

Chyba zawaliłam matmę. Jak dostanę te głupie 30% to będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Nie jestem mat-fizem po co mi matma, chemia moją miłością (powinna tu była być biologia, ale wychowawczyni tu nie patrzy :D)

Chce być chuda, chcę wyglądać szczupło, chcę moje kości i starą wagę. Nie chcę się obżerać. Chcę na nowo żyć, wśród was. Niech mnie ktoś wskrzeszy. Błagam!

Chłopak się ze mnie śmieje, że robię sama sobie kompleksy, jak ja widzę gruby brzuch w lustrze.
Jeszcze będę szczupła jeszcze wrócę do moich 47 kg !



trzynaście dni ma tydzień
trzynaście miesięcy rok
trzynaście długich godzin od rana po noc
trzynaście długich spojrzeń na tuzin twoich wad

Trzynaście


niedziela, 3 maja 2015

Nowy start

Jutro matura, piszę egzamin który ma zadecydować czy dostanę się na wymarzone studia czy jednak zmarnowałam trzy lata w szkole i jednak mam niedojebanie mózgowe. 

Skończyłam 19 lat. Yay! Zmieniło to coś ? Nic, jedynie to że poszukuje pracy, najlepiej z dala od domu i najlepiej nad morzem. Mam nadzieję, że uda mi się coś znaleźć i zarobić trochę pieniędzy. W końcu zbliża się Woodstock :D Zobaczymy czy pojadę. Tymczasem pod koniec maja będzie koncert happysadu, nie mogę się doczekać. Od dawna marzyłam ich zobaczyć na żywo. Mam nadzieję, że w końcu wykrzyczę ich piosenki i usłyszę upragnione Zanim Pójdę, Taką Wodą Być, czy Niezapowiedziana.

Pisałam wcześniej, że w maju zaczynam ćwiczyć, co od jutro planuje zrealizować. Muszę wyrzucić wszystkie złe emocje i zgubić obciekający na brzuchu i biodrach tłuszcz. Wierzę, że tym razem wytrwam i będę tak chuda jak wy. Nie zamierzam się głodzić, a dobrze i zdrowo odżywiać i w końcu się przemóc do pięciu porcji dziennie. 

Kochane motylki poradźcie mi co dobrze służy oczyszczeniu i detoksie ?



niedziela, 19 kwietnia 2015

Przerwa od życia

Wrócę, gdy poskładam życie w jeden obraz, z nowymi postanowieniami, marzeniami i czynami. Do zobaczenia za jakiś czas. Będę nadal was czytała i starała jak się w miarę możliwości komentować. Trzymajcie się zdrowo i z uśmiechem.




czwartek, 9 kwietnia 2015

Oczy szeroko zamknięte

Nie wiem co mogę wam napisać. Natłok przygotowań do matury, uciekający czas nie wiem nawet gdzie całkiem mnie pochłania. Święta upłynęły dosyć miło. Większość czasu spędziłam z moją babcią, z którą tak rzadko się widuje. Coś we mnie drgnęło. Przez całe święta pomimo suto nakrytego stołu nie chciało mi się jeść. Może lekko ze słodyczami a raczej ciastem przesadziłam, ale kompletnie nie miałam ochoty czegokolwiek tykać. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim na święta. Zbliża się maj do samej matury zostało jakieś 25 dni a czas leci i leci. Boję się cholernie. Dzisiaj chemiczka zrobiła nam test z całej organicznej. Jeśli tak pytania mają wyglądać na maturze to ja się wolę tam nie pokazywać. Ciągle słysze ile to moi znajomi z klasy się uczą, i co robią, a ja czuje się daleko w tyle, pomimo że pracuje nad chemią. Moja utrata szybkiego zapamiętywania mnie martwi. Może przez to że jestem przeładowana ilością materiału? Na szczęście zostały 2 tygodnie szkoły. Aż nie chce mi się w to wierzyć, nie czuje tego że rok szkolny zbliża się ku końcowi. Muszę dać radę dla siebie i innych. 

Też macie wrażenie ciągłego niedopasowania. Coraz bardziej nachodzą mnie myśli że nikt ze znajomych mnie nie potrzebuje, że lepiej im beze mnie i że się narzucam, Nie ogarniam siebie, właściwie mam tak od podstawówki, Całe życie szukam akceptacji u innych a i tak czuje się odmienna, albo jestem po prostu nudna. Histeryzuje wiem, ale gdzieś muszę wszystkie te uczucia przelać, Chyba zrobię to w następnym poście. 

Motylki coś ostatnio mało piszecie u siebie, staram się was odwiedzać tak często jak to tylko możliwe. Jestem wdzięczna, że chociaż jedna osoba mnie tutaj czyta. Trzymajcie się ciepło :)

Mały spam:

wtorek, 31 marca 2015

Halo! Ratunku! Pomocy!

Nie rozumiem siebie. Od kilku dni ogarnęło mnie poczucie bezsensowności uciekających dni które i tak zmierzają ku nicości. Nic mnie nie potrafi cieszyć. Jestem cały czas niezadowolona z siebie a nie potrafię się zmienić. Jestem zbyt leniwa, zbyt zmęczona, zbyt poirytowana, zbyt wściekła. Coraz bardziej czuję jak moje życie mnie samą wykańcza.

Nie mam siły do siebie samej. Zamiast chudnąć tyje, zamiast się uczyć wolę iść spać bo jestem ciągle zmęczona, zamiast do siebie dbać robię wszystko na opak. Nie ogarniam co się ze mną do cholery dzieje. Czemu nie potrafię być szczęśliwa, mieć przyjaciół, śmiać się i być sobą. 
Wiecznie albo rodzice mnie ograniczają (juhu za jakieś 4 tygodnie mam 19 urodziny ale to nic, traktujmy naszą córeczkę jak 13-latke), albo w szkole nie spełniam wymagań. Nic co warte i cenne się mnie nie trzyma kompletnie nic ! Ludzie pomóżcie bo ja już nie ogarniam. 

Dzisiaj podczas bilansu musiałam zdjąć koszulkę i gdy moja lekarka mnie badała czułam się jak wielki tłusty słoń. Nienawidzę swojego ciała mimo, że chłopak twierdzi, że dobrze wyglądam. Dobrze to słoń w cyrku wygląda nie ja. Obiecuje, po maturze ostro zabieram się do ćwiczeń. Muszę chociaż ten cel osiągnąć. Zbyt bardzo ostatnio sobie pofolgowałam. 

Wśród ludzi też nie czuję się zbyt dobrze. Mam wrażenie, że unikają mnie wzrokiem, a potem znów się patrzą. Może dlatego że wyglądam jak zwłoki >.< z worami pod oczami i bladą cerą. 

Niech mi ktoś odpowie: JAK TO JEST BYĆ NORMALNYM ? 

Ps. poradźcie coś moje motylki na detoks bo mi cały organizm wariuje.




poniedziałek, 23 marca 2015

Demotywujący wpis

Nic mi ostatnio w życiu nie wychodzi. Oceny nie takie, uczyć się nie potrafię jak kiedyś, zamiast siedzieć nad biologią liczę deltę, prawka zdać nie mogę i nie mam siły na tych chamów w WORD-zie dla których każdy potencjalny podchodzący jest tylko jeżdżącym portfelem i w ich rękach znajduje się nasz los, a raczej od słowa POZYTYWNY napisanej na nic nie wartej kartce. Każdy ciągle ode mnie wymaga, już nie mogę ogarnąć kim jestem. Ciągle robię coś nie tak. Po prostu nie mam siły na nic. Stres przed maturą rośnie, każdy jest zmęczony, a nauczyciele coraz bardziej wkurzający i tylko czemu wy się już nie uczycie. Jak dobrze, że zostało 1,5 miesiąca i bye bye "kochane LO". Nigdzie nie mogę się odnaleźć tym bardziej w mojej klasie. Mam wrażenie, że coraz bardziej odstaje, a każdy martwi się o swój tyłek. Nieustające wrażenie, że każdy mnie unika, albo po prostu boją się takiej wariatki jaką jestem. Tak bym chciała wyjść na prostą, pokazać innym, że potrafię, że się nie poddam. Udowodnić swoją siłę, ale nie mogę jej w sobie odnaleźć. Mam ochotę, każdego dnia nie wstawać i tylko patrzeć się w ścianę. Mam na szczęście przyjaciółkę i chłopaka, którzy próbują postawić mnie na nogi. Nie mam ochoty na nic, nawet już nie mam siły walczyć z wagą, do matury to nie ma sensu. Po niej przysięgam sobie i wam, że zacznę ćwiczyć. Chce być szczupła i czuć się dobrze. Szkoda tylko, że wyjście z sideł depresji jest takie ciężkie.

Dziękuję wam za wsparcie, jesteście kochane, wszystkie!



Tak w ogóle mam tumbrla, kto chce niech mnie odwiedzi. Zachęcam gorąco, nabijecie mi statystyk, poczuję ten fejm internetu :D melodia-ciszy.tumblr.com


Coś na uwieńczenie tego post ( klik)


wtorek, 17 marca 2015

Umrę kiedyś

Jestem kurwa jakimś jebanym pierdolonym żartem. Nic w tym życiu nie wychodzi nic ! Kolejny raz oblałam egzamin, kolejny raz zawiodłam rodziców i siebie, i już tracę wszelkie nadzieje, że kiedykolwiek zdam. Nienawidzę siebie i mojego sieroctwa. Pierdole wszystko jak leci. W szkole spadam na psy, moje relacje z innymi są coraz gorsze, a jeszcze czeka mnie wywód, ile pieniędzy we mnie wkładają. Dostaje kolejnej migreny. Mam dosyć życia, ono jest przesiąknięte pechem, Bóg mnie opuszcza, nadzieja mnie opuszcza, czemu tylko życie przy mnie wciąż jest ? Nic tak nie boli, jak milion rzuconych kłód, których nie potrafi się ominąć. Kolejny egzamin w czwartek i chyba ostatni w moim życiu. Więcej psychicznie nie zniosę. 





PS. odwiedzajcie mnie częściej :)

Zaspamuje was muzyką






niedziela, 15 marca 2015

Przestać kochać siać obojętność w sobie?

Dziękuję za to, że coraz większa liczba was mnie odwiedza, jest mi niezmiernie miło z tego powodu. Jesteście dla mnie wsparciem i sypniecie miłym słowem.

Tydzień minął mi w mgnieniu oka. Im bliżej do matury, tym większe wymagania. Materiału jest tyle że myśleć mi się nie chcę o kolejnych sprawdzianach, a już w sam poniedziałek czekają mnie dwa z biologii z krzyżówek genetycznych i biotechnologii, i szykuje się kartkówka z chemii. Dzisiaj miałam jazdę przed egzaminem. Nie rozumiem tego, że na jazdach nie boję, się prę do przodu, a jak dochodzi do egzaminu to jest jeden wielki stres. Już tak bardzo chciałabym zdać, bo i umiem jeździć, i już tyle pieniędzy poszło, i ile można się denerwować i tracić pieniędzy. Mam nadzieję, że się uda.

Niestety doszłam do takiego momentu w związku, że wkroczył swoimi brudnymi buciorami kryzys. Nie ogarniam totalnie. Zaczęły się sprzeczki o byle co. Obie strony są winne. Nie wiem, może to przez przesyt drugą osobą, ten cały stres. To wszystko przez to że znowu zbliżyłam się z moim przyjacielem, w którym kiedyś byłam zakochana. Gubię się w swoich uczuciach, ponieważ mój obecny chłopak poświęcił mi tyle czasu, ciepła i uwagi jak nikt inny. Nie chcę go stracić przez swoje humory. Chcę w końcu do cholery wyjść na prostą. Do tego tyję. Jestem grubym tłustych stworzeniem tego świata. Mam ochotę sobie zrobić coś i zniknąć. Dobrze, że istnieje takie cudo jak sen, przynajmniej tam jest spokój.

sobota, 7 marca 2015

This is fucking awersome

Widzę, że kilka osób odwiedziło mnie na moim blogu. Jest mi niezmiernie miło i dziękuje z całego serca za wasze wsparcie :) Postaram się odwiedzać was częściej.

Pierwszy tydzień szkoły po feriach szybko mi minął, lecz nie tak miło. Im bliżej matury tym więcej zaliczeń, wymagań, a niebezpieczna liczba 60 dni się każdego dnia zbliża. Szkoda że z moją wagą tak nie jest. Nie mam na nic czasu. Biochem to chyba przekleństwo odpoczynku. No cóż na odwrót już za późno. Nabrałam trochę motywacji do nauki bo im więcej zrobię tym lepiej. Po maturze zamierzam wyjechać na wakacje do pracy, a potem Woodstock ! Tam przynajmniej mogę żyć przez kilka dni beztrosko i po swojemu. (Within Temptation nadchodzę! :D )

Próbuję się odnaleźć w tym ile znaczę dla poszczególnych osób. W mojej klasie nie mogę się całkiem odnaleźć. Nie pasuję nigdzie. Ja nie wiem czy nie trafiłam na ludzi kompatybilnych do mojego charakteru, czy ze mną jest coś nie tak ciągle. Muszę przetrwać, muszę się strać.

Miałam w tym tygodniu rekolekcje wielkopostne. Pierwszy raz od dawna spotkałam takiego księdza, który nie owija w bawełnę i potrafi zachęcić do słuchania. Mówił o schizofrenii duchowej, czyli gdy popadamy ze skrajności w skrajność w swoich przekonaniach, dajemy się bić po twarzy za coś mało istotnego, to niedaleka droga do chorej duszy. Ja mam trochę porachunków z Bogiem, mimo to, nie chcę się go wyprzeć bo niejednokrotnie mi pomógł w życiu. Tylko nie wiem czemu okres w jakim się znajduje musi być taki trudny, a czasem bolesny. Może ma mnie to wszystko tylko umocnić, nie wiem. Każdy dzień jest zagadką zwiastującą niewiadomą przyszłość.



wtorek, 24 lutego 2015

Czas ucieka mi z takim obrazem

Ferie mijają, a ja stoję w miejscu, miałam się wziąć w końcu w garść a rozpadam się jak potłuczone szkło. Mam ciągłą chęć iść się położyć i nie wstawać. Może to przez zbliżający się okres tak wariuję? Odnoszę za dużo porażek, jak tak dalej pójdzie to całe życie mnie ominie, a ja nie doświadczę niczego. Moja mama jest niezmiernie motywująca: "Jak będziesz się załamywać to załamanie nerwowe masz zagwarantowane w wieku 30 lat." Czy rodzice muszą być naprawdę tak ślepi i nie potrafią się postawić na miejscu dziecka? Myślenie przez pryzmat pieniędzy i własnych doświadczeń tu nie pomoże, ponieważ żyjemy w innych czasach i inaczej odnajdujemy się w otaczającej nas rzeczywistości. Mam dość, potrzebuję wsparcia. Czemu, ale to czemu gdy ludzie się wiążą, powstają pary to zapominają o przyjaciołach? Mam przyjaciółkę, która już chyba zapomniała, że ktoś przez 7 lat przy niej czuwał i nie chłopak tylko ja. Cóż... widocznie tak musi być ja tego nie potrafię pojąć, mimo, że sama mam chłopaka, bez którego bym chyba się całkiem załamała, ale nie będę się tu rozpisywać jaki on jest i słodzić, nie to byście chcieli czytać.

Miewam napady głodu, z niejedzeniem i tak ciągle, Brak mi motywacji do ćwiczeń, nie zamierzam się głodzić, gdyż i tak włosy lecą mi garściami przy normalnym odżywianiu, a skóra jest szorstka. Pewnie przez to, że trochę choruję, Albo to stres, albo wszystko jedno.

Może wyjadę na kilka dni, zapomnę o świecie i będę chwytać każdy promień słońca, jakby był moim ostatnim. CHCĘ ŻYĆ DLA NIEGO, DLA SIEBIE, DLA NAS.




Uwielbiam ten serial, bije przez niego taka prawda i szczerość. 
Skins polecam wszystkim.