wtorek, 31 marca 2015

Halo! Ratunku! Pomocy!

Nie rozumiem siebie. Od kilku dni ogarnęło mnie poczucie bezsensowności uciekających dni które i tak zmierzają ku nicości. Nic mnie nie potrafi cieszyć. Jestem cały czas niezadowolona z siebie a nie potrafię się zmienić. Jestem zbyt leniwa, zbyt zmęczona, zbyt poirytowana, zbyt wściekła. Coraz bardziej czuję jak moje życie mnie samą wykańcza.

Nie mam siły do siebie samej. Zamiast chudnąć tyje, zamiast się uczyć wolę iść spać bo jestem ciągle zmęczona, zamiast do siebie dbać robię wszystko na opak. Nie ogarniam co się ze mną do cholery dzieje. Czemu nie potrafię być szczęśliwa, mieć przyjaciół, śmiać się i być sobą. 
Wiecznie albo rodzice mnie ograniczają (juhu za jakieś 4 tygodnie mam 19 urodziny ale to nic, traktujmy naszą córeczkę jak 13-latke), albo w szkole nie spełniam wymagań. Nic co warte i cenne się mnie nie trzyma kompletnie nic ! Ludzie pomóżcie bo ja już nie ogarniam. 

Dzisiaj podczas bilansu musiałam zdjąć koszulkę i gdy moja lekarka mnie badała czułam się jak wielki tłusty słoń. Nienawidzę swojego ciała mimo, że chłopak twierdzi, że dobrze wyglądam. Dobrze to słoń w cyrku wygląda nie ja. Obiecuje, po maturze ostro zabieram się do ćwiczeń. Muszę chociaż ten cel osiągnąć. Zbyt bardzo ostatnio sobie pofolgowałam. 

Wśród ludzi też nie czuję się zbyt dobrze. Mam wrażenie, że unikają mnie wzrokiem, a potem znów się patrzą. Może dlatego że wyglądam jak zwłoki >.< z worami pod oczami i bladą cerą. 

Niech mi ktoś odpowie: JAK TO JEST BYĆ NORMALNYM ? 

Ps. poradźcie coś moje motylki na detoks bo mi cały organizm wariuje.




poniedziałek, 23 marca 2015

Demotywujący wpis

Nic mi ostatnio w życiu nie wychodzi. Oceny nie takie, uczyć się nie potrafię jak kiedyś, zamiast siedzieć nad biologią liczę deltę, prawka zdać nie mogę i nie mam siły na tych chamów w WORD-zie dla których każdy potencjalny podchodzący jest tylko jeżdżącym portfelem i w ich rękach znajduje się nasz los, a raczej od słowa POZYTYWNY napisanej na nic nie wartej kartce. Każdy ciągle ode mnie wymaga, już nie mogę ogarnąć kim jestem. Ciągle robię coś nie tak. Po prostu nie mam siły na nic. Stres przed maturą rośnie, każdy jest zmęczony, a nauczyciele coraz bardziej wkurzający i tylko czemu wy się już nie uczycie. Jak dobrze, że zostało 1,5 miesiąca i bye bye "kochane LO". Nigdzie nie mogę się odnaleźć tym bardziej w mojej klasie. Mam wrażenie, że coraz bardziej odstaje, a każdy martwi się o swój tyłek. Nieustające wrażenie, że każdy mnie unika, albo po prostu boją się takiej wariatki jaką jestem. Tak bym chciała wyjść na prostą, pokazać innym, że potrafię, że się nie poddam. Udowodnić swoją siłę, ale nie mogę jej w sobie odnaleźć. Mam ochotę, każdego dnia nie wstawać i tylko patrzeć się w ścianę. Mam na szczęście przyjaciółkę i chłopaka, którzy próbują postawić mnie na nogi. Nie mam ochoty na nic, nawet już nie mam siły walczyć z wagą, do matury to nie ma sensu. Po niej przysięgam sobie i wam, że zacznę ćwiczyć. Chce być szczupła i czuć się dobrze. Szkoda tylko, że wyjście z sideł depresji jest takie ciężkie.

Dziękuję wam za wsparcie, jesteście kochane, wszystkie!



Tak w ogóle mam tumbrla, kto chce niech mnie odwiedzi. Zachęcam gorąco, nabijecie mi statystyk, poczuję ten fejm internetu :D melodia-ciszy.tumblr.com


Coś na uwieńczenie tego post ( klik)


wtorek, 17 marca 2015

Umrę kiedyś

Jestem kurwa jakimś jebanym pierdolonym żartem. Nic w tym życiu nie wychodzi nic ! Kolejny raz oblałam egzamin, kolejny raz zawiodłam rodziców i siebie, i już tracę wszelkie nadzieje, że kiedykolwiek zdam. Nienawidzę siebie i mojego sieroctwa. Pierdole wszystko jak leci. W szkole spadam na psy, moje relacje z innymi są coraz gorsze, a jeszcze czeka mnie wywód, ile pieniędzy we mnie wkładają. Dostaje kolejnej migreny. Mam dosyć życia, ono jest przesiąknięte pechem, Bóg mnie opuszcza, nadzieja mnie opuszcza, czemu tylko życie przy mnie wciąż jest ? Nic tak nie boli, jak milion rzuconych kłód, których nie potrafi się ominąć. Kolejny egzamin w czwartek i chyba ostatni w moim życiu. Więcej psychicznie nie zniosę. 





PS. odwiedzajcie mnie częściej :)

Zaspamuje was muzyką






niedziela, 15 marca 2015

Przestać kochać siać obojętność w sobie?

Dziękuję za to, że coraz większa liczba was mnie odwiedza, jest mi niezmiernie miło z tego powodu. Jesteście dla mnie wsparciem i sypniecie miłym słowem.

Tydzień minął mi w mgnieniu oka. Im bliżej do matury, tym większe wymagania. Materiału jest tyle że myśleć mi się nie chcę o kolejnych sprawdzianach, a już w sam poniedziałek czekają mnie dwa z biologii z krzyżówek genetycznych i biotechnologii, i szykuje się kartkówka z chemii. Dzisiaj miałam jazdę przed egzaminem. Nie rozumiem tego, że na jazdach nie boję, się prę do przodu, a jak dochodzi do egzaminu to jest jeden wielki stres. Już tak bardzo chciałabym zdać, bo i umiem jeździć, i już tyle pieniędzy poszło, i ile można się denerwować i tracić pieniędzy. Mam nadzieję, że się uda.

Niestety doszłam do takiego momentu w związku, że wkroczył swoimi brudnymi buciorami kryzys. Nie ogarniam totalnie. Zaczęły się sprzeczki o byle co. Obie strony są winne. Nie wiem, może to przez przesyt drugą osobą, ten cały stres. To wszystko przez to że znowu zbliżyłam się z moim przyjacielem, w którym kiedyś byłam zakochana. Gubię się w swoich uczuciach, ponieważ mój obecny chłopak poświęcił mi tyle czasu, ciepła i uwagi jak nikt inny. Nie chcę go stracić przez swoje humory. Chcę w końcu do cholery wyjść na prostą. Do tego tyję. Jestem grubym tłustych stworzeniem tego świata. Mam ochotę sobie zrobić coś i zniknąć. Dobrze, że istnieje takie cudo jak sen, przynajmniej tam jest spokój.

sobota, 7 marca 2015

This is fucking awersome

Widzę, że kilka osób odwiedziło mnie na moim blogu. Jest mi niezmiernie miło i dziękuje z całego serca za wasze wsparcie :) Postaram się odwiedzać was częściej.

Pierwszy tydzień szkoły po feriach szybko mi minął, lecz nie tak miło. Im bliżej matury tym więcej zaliczeń, wymagań, a niebezpieczna liczba 60 dni się każdego dnia zbliża. Szkoda że z moją wagą tak nie jest. Nie mam na nic czasu. Biochem to chyba przekleństwo odpoczynku. No cóż na odwrót już za późno. Nabrałam trochę motywacji do nauki bo im więcej zrobię tym lepiej. Po maturze zamierzam wyjechać na wakacje do pracy, a potem Woodstock ! Tam przynajmniej mogę żyć przez kilka dni beztrosko i po swojemu. (Within Temptation nadchodzę! :D )

Próbuję się odnaleźć w tym ile znaczę dla poszczególnych osób. W mojej klasie nie mogę się całkiem odnaleźć. Nie pasuję nigdzie. Ja nie wiem czy nie trafiłam na ludzi kompatybilnych do mojego charakteru, czy ze mną jest coś nie tak ciągle. Muszę przetrwać, muszę się strać.

Miałam w tym tygodniu rekolekcje wielkopostne. Pierwszy raz od dawna spotkałam takiego księdza, który nie owija w bawełnę i potrafi zachęcić do słuchania. Mówił o schizofrenii duchowej, czyli gdy popadamy ze skrajności w skrajność w swoich przekonaniach, dajemy się bić po twarzy za coś mało istotnego, to niedaleka droga do chorej duszy. Ja mam trochę porachunków z Bogiem, mimo to, nie chcę się go wyprzeć bo niejednokrotnie mi pomógł w życiu. Tylko nie wiem czemu okres w jakim się znajduje musi być taki trudny, a czasem bolesny. Może ma mnie to wszystko tylko umocnić, nie wiem. Każdy dzień jest zagadką zwiastującą niewiadomą przyszłość.