niedziela, 17 stycznia 2016

Mam już dość

Zawsze, kurwa zawsze będę w jego oczach jebanym tchórzem, który się wszystkiego boi i nie potrafi się wziąć w garść. Gdyby tylko wiedział, co spowodowało ciąg tych wydarzeń nigdy by mi niczego z tych rzeczy nie wypominał. Nie tylko on. Jeszcze za wcześnie by wszystko powiedzieć. Moje życie od początku przepełnia lęk, strach przed kolejnym dniem, czy wystarczy nam pieniędzy czy jutro już będzie normalnie, Każdy kto byłby na moim miejscu by zrozumiał, że nie da się normalnie funkcjonować jak od dziecka się wiecznie boi jednej rzeczy, ma się nerwice i odczuwa ciągły stres. 
Mam dosyć życia w smutku, w ciągłej niewiadomej, widzieć koszmary dnia poprzednich lat i budzić się ze strachem w oczach czy sen nie jest jawą a czy jawa to sen. Boże czemu zesłałeś na nas piekło? Czemu nie mogę mieszkać w normalnej rodzinie? Czemu całe życie dotyka mnie samotność i problemy z którymi nie mogę się z nikim podzielić? Ludzie żyją w wyidealizowanym świecie, stworzonym do materializmu i ogarniętym "fejmem". Ile jeszcze muszę wycierpieć by było dobrze? Ile razy będę miała ochotę przyłożyć zimny nóż do skóry? Czy zawsze będę postrzegała rzeczy z innej perspektywy? Czy zawsze będę czuła się samotnie? Czy zawsze będę budziła się ze strachem małej dziewczynki? 

środa, 6 stycznia 2016

Czy szczęście naprawdę istnieje?

Pusto tu, cicho tu, gdzie wszyscy zniknęli? Kiedyś było was wiele, a teraz słychać ledwie. Nie dziwię się, każdy jest już zmęczony walką o puste ideały, które przez małe potknięcia sypią się jak mak. Z resztą mamy 2016 i za tym idzie "nowy rok, nowa ja"- oklepane, stare, wszystkim znane hasło, dla jednych motywacja do działania, dla drugich nowe przyrzeczenie zmieniające się w kłamstwo.
W sumie nie wiem o czym ma być ten post, jest 24 na zegarku, nie mogę spać, ostatnio bezsenność mnie meczy, na zmianę z trudnością wstania z łóżka i silnym bólem głowy, pewnie jak po kacu, ale ja nigdy nie miałam kaca, co dla niektórych jest to problem, a niektórzy po prostu się mi dziwią. Cóż lubię alkohol zwłaszcza wino, ale lubię też kontrolę i stabilność między nogami a podłożem 
Nie potrafię znaleźć sobie miejsca. Coraz większej ilości osób denerwuje moja obecność. Albo są spiny w domu, albo wśród znajomych, nawet ostatnio z chłopakiem nie potrafię się dogadać. Rodzina mi się sypie, wszystko mi się sypie. Czasem po prostu nie wiem co mówić żeby było dobrze albo czego nie mówić. Obrażać się każdy potrafi a powiedzieć za co już nie. Niestety jestem dziewczyną na którą teksty typu domyśl się nie działają i sama staram się tej logiki nie używać, bo jest po prostu bez sensu, jak ostatnio wszystko. Miałam rozpocząć dietę ale całkiem jestem w rozsypce, nie wiem za co się zabrać. Ćwiczyć w akademiku nie mam gdzie bo zawsze ktoś jest w pokoju, a przy kimś nie chcę, w końcu nadejdzie wiosna to coś wymyślę.
Co do postanowień noworocznych, raczej ich nie robię, a jeśli już to tylko małe i kilka by dać radę to zrealizować.
A do nich należą:
- Starać się jak najmniej przeklinać
-Zdać sesję
-Schudnąć 4 kg
-lepiej się odżywiać i więcej się ruszać
-Nie stracić wszystkich pieniędzy na ciuchy xd
-Wyjść z depresji
-Być szczęśliwa i dbać o rodzinę, przyjaciół i związek
-Nie zabić nikogo i siebie :-D