piątek, 18 lipca 2014

3 kroki: Pętla


 Kolejny dzień i nic, pustka, przeszywająca pustka wypełniająca mój organizm. Coraz bardziej się zatracam, coraz bardziej tonę i nie mogę się wynurzyć, ciężar zbyt dużo waży. Jem i nie jem, jem i nie jem. Wariuję. Kolejna kreska, kolejny ślad, kolejny ból, kolejna ulga, kolejna psychoza. Wstyd. Ogarnia mnie coraz większy strach, boję się żyć, boję się NAPRAWDĘ ŻYĆ. Błądzę wciąż po tych samych ścieżkach, ślepo omijając tą właściwą. Krążę w kółko. Nie wiem gdzie jestem. Płaczę, grube łzy ciekną po policzkach, dając ulgę, nienawiść i słabość. Wstydzę się płakać, jednak coraz częściej mi się to zdarza. Zawsze to była oznaka słabości, poddania się. Gdzie jest ta skała bez uczuć którą była kilka lat temu, gdzie ta trwałość, umiejętność chowania uczuć przed światem, postrzeżenie nienaruszalności. No gdzie ?! Jedna miłość mnie zniszczyła, kolejna jeszcze bardziej niszczy. Autodestrukcyjna droga. Uczucie skrajne, nie do opisania, uzależniające jak oddech łaknący powietrza. Bez miłości jest ciężko. Czemu ludzie nie mogą mi uwierzyć, że też potrafię kochać, że nie boję się tego uczucia, że jest mi one potrzebne do funkcjonowania. Wiesz dobrze, że możesz mnie mieć, ale tego nie chcesz, nie dostrzegasz, czy się boisz, spojrzeć mi prosto w twarz, prosto w oczy i tego dowieść, odpowiedzieć.

I wtedy powiem Ci jak bardzo Cię chcę
I wszystkie moje tajemnice
O tym mieście co to widać je w tle
Jak bardzo go nienawidzę



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz