Wszystko pod górkę, wrzesień mnie tak wykończył psychicznie, a jeszcze nie skończyła się jego druga połowa. Jestem na skraju wytrzymałości. Emocje od goryczy po złość, od złości do smutku, od smutku do żalu. I tak na okrągło. Kiedy ja w końcu wyjdę na prostą, no kiedyyyyy? Nawet wołanie o pomoc już nie pomaga, jak ja mam sobie dać z wszystkim radę? Maturaaa, coraz bardziej sobie uświadamiam ile ja jeszcze nie potrafię. Stres jest na porządku dziennym. Nabawiłam się takiego refluksu, że każdego dnia przez 2 godziny modlę się pod ławką. O sprawach uczuciowych nie będę wspominać bo chyba się zaraz rozryczę i laptopa podzielę na kawałki. Nie mam siły więcej pisać i tak to jeden wielki bezsens. Jak Ja.
Moja nowa thinspiracja *__*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz