
sobota, 19 września 2015
Na noc

Odpocznijmy, połóżmy się, zapomnijmy
piątek, 4 września 2015
Bezsenność to kuzynka depresji
Kolejna nieprzespana noc się szykuje. Nie mogę się uspokoić, ale wiem że musze. Za dużo myśli przelatuje przez mój umysł. Czuje się jakbym stała na desce pośrodku oceanu i szukała czegoś. Jak można czuć panikę a jednocześnie spokój? Jestem jednocześnie głodna i najedzona. Zmęczona a energiczna. Przerażona a przygotowana na porażkę. Myślałam, że kiedy całkowicie wyrzucę Boga ze swojego życia poczuje się wolna od wszelkich zakazów. Jednak tak to nie działa. Czuje pustkę. Słyszę głos, który mnie woła do Niego. Czasem mam wrażenie, że czuję jego rękę na moim ramieniu i przekazuje mi spokój. Chciałabym w to wierzyć, że nie jestem pozostawiona sama sobie.
Mam dosyć obiecywania sobie, że będzie dobrze. Nie oszukujmy się. Nie będzie. Nigdy nie jest. Ale w głębi serca za każdym razem wierzę, iż jednak będzie. Czy złudna nadzieja stanie się prawdziwą?
Mam dosyć krążyć w labiryncie bez wyjścia, w którym zataczam tylko koła. Wyjście musi się znaleźć, wierzę w to. Podobno im więcej znosi człowiek tym jest odporniejszy w późniejszym życiu. Ja się zastanawiam czy nie można wziąć sobie wolnego od kłopotów i zmartwień.
Musze się zorganizować, potrzebuję kontroli nad swoim życiem. Potrzebuję tylko siły i chęci by walczyć sama z sobą. Musi wygrać lepsza ja! Nie chodzi tu tylko o chudość czy wyimaginowaną perfekcje, której nie ma, nie było i nigdy nie będzie. Nie będę siebie okłamywać i ukrywać przed sobą, że mam słomiany zapał, a postawione sobie życzenie zostaje po raz kolejny niespełnione przez moje lenistwo. Potrzebuje w tej walce Was moje kochane. Dzięki waszemu wsparciu czuje się o niebo lepiej. Dziękuję wam za każde dobre słowo skierowane w moją stronę. :)
czwartek, 3 września 2015
2:00
2:00 na zegarku, a ja dalej nie śpię. Serce wali mi jak szalone, żołądek mnie ściska i jest mi niedobrze. Nie mam powodów do nerwów oprócz zbliżającego się egzaminu (którego i tak pewnie nie zdam, a moje pieniądze pójdą w błoto 😣).
Potrzebuję znaku do działania, czegoś co mnie na nowo wskrzesi. Gdzie jest ścieżka, którą powinnam podążać? Mam jeden wielki zamęt w głowie. Cała w środku krzyczę. Jestem zmęczona, a jednocześnie nosi mnie z kąta w kąt😢. Nie mogę nawet pozbierać myśli by napisać sensownego posta. Nie jestem w stanie się zorganizować a co dopiero mam powiedzieć o diecie? Będę się starać. Muszę. Muszę walczyć o siebie i swoje cele, muszę być silna. Inaczej zbzikuje do reszty.😱